Boska

Spełnienie ponad wszystko

Zapewne wielu z nas mierzy się z codziennością, dokonujący wyboru – spełniać pragnienia ponad wszystko czy przeżyć życie w jałowym dostatku? Gasimy najgłębsze marzenia, których realizacja przekracza podstawowy budżet. Tylko pomyśleć, co by się stało, gdyby tak nagle dysponować fortuną… Granicą tylko wyobraźnia.

Historia zna wiele osób, które odziedziczyły majątek i zrealizowało najbardziej niedorzeczne wizje. Jedną z nich była Florence Foster Jenkins, znana jako Boska Florence. Swoją nietuzinkowością zadziwiała świat pierwszej połowy XX wieku, zainspirowała wielu marzycieli. Ekscentryczna kobieta stała się też pierwowzorem bohaterki sztuki „Boska” Petera Quiltera.

Spektakl w reżyserii Roberta Talarczyka mówi o tryumfie marzeń (opartym na dużych pieniądzach) nad rzeczywistością. Katarzyna Borkowska zamieniła Scenę pod Ratuszem Teatru Ludowego w Krakowie w bogato zdobiony salon z początku ubiegłego stulecia: otomany, fotele, fortepian, wypchany tropikalny ptak i ozdobny pióropusz na suficie. Wnętrze kipi blichtrem, widać że jego gospodyni nie oszczędza na wystroju.

Poznajemy Florence (Marta Bizoń) jako już aktywną śpiewaczkę, zmuszona do zmiany akompaniatora (jest zaawansowany wiekiem), zatrudnia młodego pianistę Cosmę McMoona (Robert Ratuszny). Poleciła go przyjaciółka, Dorothy (Beata Schimscheiner). Dotychczas grywał w restauracjach, ale dla Florence nie ma to znaczenia, jest szczęśliwa, że znalazł się ktoś, z kim będzie mogła tworzyć. Przystępują do prób, Cosme’a od razu orientuje się, że to nie będzie najłatwiejsza praca. Kobieta nie posiada zupełnie głosu, jej śpiew to gwałt na muzyce. Chciałby wycofać się ze współpracy, lecz wizja zarobku znacznie przewyższającego dotychczasowe dochody jest atrakcyjniejsza. Poznaje otoczenie Foster Jenkins – partnera St Clair’a (Tadeusz Łomnicki) i pochodzącą z Meksyku służącą (Roksana Lewak) – przystosowuje się do obyczajów domu i wychwala głos pracodawczyni, namiętnie zapijając się sherry.

Punktem zwrotnym kariery Florence jest doroczny koncert charytatywny. Występ przerwa oburzona przedstawicielka towarzystwa miłośników muzyki (Jagoda Pietruszkówna), wręcza Foster petycję, by zaprzestała muzycznej działalności. Ta udaje, że negatywne uwagi są jej obojętne, lecz widać, że jak kapryśne dziecko traci błyskawicznie humor. Z melancholii wyrywa ją telegram z zaproszeniem na występ w Carnegie Hall. Od tego momentu nie liczy się już nic więcej. Florence poświęca całą uwagę przygotowaniom, wydaje ostatnie oszczędności. Widownia Carnegie jest szczelnie zapełniona, Boska bryluje dając w swoim mniemaniu wybitny koncert. Publika szaleje, bynajmniej nie ze względu na jej głos – jest rozbawiona brakiem jakichkolwiek zdolności muzycznych kobiety. Miesiąc po recitalu Florence umiera. Jest spełniona.

Ogromne ukłony należą się Marcie Bizoń, która wcieliła się w Boską Florence. To nie lada wyzwanie zagrać osobę bez talentu, pozbawioną słuchu. Tak maltretować Mozarta to prawdziwa sztuka! Humoru przedstawieniu dodaje wianuszek osób otaczający Madame. Beata Schimscheiner w roli ciągle podpitej Dorothy jest rubaszna i sympatyczna, jej próby opieki nad podejrzanie wyglądającym pieskiem wzbudzają salwy śmiechu na widowni. Tadeusz Łomnicki jest odrobinę tajemniczy, trudno ocenić czy towarzyszy Florence dla łatwego życia, czy rzeczywiście jest jej oddany. Roksana Lewak, czyli nieokrzesana i gorącokrwista Maria, może jest odrobinę zbyt głośna, ale któż inny wytrzymałby w takim towarzystwie dłużej? Robert Ratuszny, czyli Cosme McMoon, wydaje się nie pasować do tej menażerii. Początkowo zagubiony, przyzwyczaja się do stylu życia panującego pod dachem Madame Foster, jednak pozostaje osobą z dystansem, karierę u boku Boskiej, traktuje jako trampolinę do lepszego życia.

Kameralne spotkanie z „Boską” w centrum krakowskiego Rynku nie jest tylko wypadem na lekką komedyjkę, ta historia niesie przesłanie o sile wiary w siebie. Precedens ekscentryczki z Nowego Jorku pozwala dostrzec małe radości w codziennym życiu, które jeśli nawet nie są tak spektakularne jak te z biografii Boskiej, to jednak pozwalają budować dobre emocje. Nie każdemu przyjdzie gospodarzyć spadkiem, ale warto trzymać się pragnień, choćby wydawały się niedorzeczne. Czy Florence była wariatką, czy dzieckiem w skórze dojrzałej kobiety? Ciężko ocenić. Warto jednak brać przykład z jej zawziętości.


Peter Quilter
„Boska”
tłumaczenie: Elżbieta Woźniak
reżyseria: Robert Talarczyk
Teatr Ludowy w Krakowie, Scena pod Ratuszem, premiera: 20 lutego 2021
występują: Marta Bizoń, Roksana Lewak, Jagoda Pietruszkówna, Beata Schimscheiner, Tadeusz Łomnicki, Robert Ratuszny

Nowa Siła Krytyczna

Udostępnij: