Ballady i romanse

Mickiewicz w impro

W ramach Roku Romantyzmu Polskiego, ogłoszonego przez Sejm w dwustulecie wydania „Ballad i romansów” przez Adama Mickiewicza (umowny początek romantyzmu w literaturze polskiej), ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego zaproponowało program dofinansowania inicjatyw wpisujących się w rocznicę. To oczywiście ratunek dla zubożałych przez skutki pandemii i wojny budżetów teatralnych. Nic więc dziwnego, że wiele zespołów sięgnęło po ten zbiór poezji, co przybrało na początku tego sezonu formę nadprodukcji premier.

Twórcy „Ballad i romansów” ze Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum”, współpracujący z łódzkim Teatrem Pinokio, nie zrealizowali banalnej zapchajdziury w repertuarze. Gabriel Gietzky wyreżyserował spektakl skierowany do młodzieżowego odbiorcy (wszak to lektura szkolna), nie tyle pouczający, co rozrywkowy, atrakcyjny także dla innego widza, o czym świadczyło zaangażowanie publiczności. Ujęcie klasyki w formę teatru impro okazało się trafne, czemu sprzyja też kameralna widownia Ateneum.

Aktorzy ubrani na czarno rozpoczynają na pustej scenie rodzaj próby czy niezobowiązującego spotkania związanego z wykonaniem „Ballad i romansów”. Po przekomarzankach i przechwałkach przechodzą do prezentacji poszczególnych utworów jako etiud. Dawid Kobiela zapisuje kredą na czarnej ramie portalowej siedem cyfr, każda odnosi do konkretnego wiersza w zbiorze, publiczność nie wiedząc do jakiego, decyduje o kolejności prezentacji. Nie ważne, czy to autentyczna loteria i faktycznie oglądamy improwizowany układ scen, czy też dobrze wyreżyserowany chwyt, którego celem jest zaangażowanie widowni. Cel został osiągnięty.

Do każdej z etiud aktorzy używają innych kolorowych kostiumów, rekwizytów (scenografia: Klaudia Laszczyk). „Świteź” śpiewają w pełnym wojskowym rynsztunku o jaskrawo różowym kolorze, interpretacja przypomina teledysk popowego bandu. Zapada w pamięć etiuda „Lilije”. Aleksandra Zawalska, wcielająca się w Panią, która zabiła męża, w tak zawoalowany sposób prezentuje kobiecą seksualność (nawet ruchy frykcyjne), nie przekracza granicy dobrego smaku. “Romantyczność” zostaje tutaj zarapowana, a “Świtezianka” przypomina to pełna powagi recytacja trybuna (Zawalska), której towarzyszy odpowiedź tłumu. Główną postacią jest tutaj natomiast Urszula Gołdowska, która w przerysowanie naiwny sposób tworzy swoją rolę, co jednak wpisuje się w zabawny charakter spektaklu. Artystom udało się wydobyć z tekstów sporą dawkę dowcipu, zwykle nieczytelnego w szkolnej lekturze. Katowicko-łódzkie „Ballady i romanse” pokazują, że wieszcz miał też poczucie humoru. Ten efekt szczególnie podbija rytmiczna muzyka Michała Zdrzałka, która meandruje pomiędzy elektroniką a ścieżką dźwiękową do kabaretu.

Jak widać, nie trzeba wiele, żeby wystawić w atrakcyjnej formie dzieła Adama Mickiewicza. Wystarczy pusta scena, kilka przemyślanych rekwizytów i aktorzy otwarci na żywy kontakt z widownią.

Adam Mickiewicz
„Ballady i romanse”
reżyseria: Gabriel Gietzky
Śląski Teatr Lalki i Aktora „Ateneum” i Teatr Pinokio z Łodzi, premiera: 16 września 2022
występują: Urszula Gołdowska, Aleksandra Zawalska, Dawid Kobiela, Michał Skiba, Bartosz Socha

Nowa Siła Krytyczna

Udostępnij: