"Król Edyp"

Sofokles przez pryzmat ekologii

Radosław Rychcik postanowił połączyć losy władcy Teb ze współczesnym biurem, jak podejrzewam, w korporacji oskarżonej o negatywny wpływ na środowisko. Niestety intencje tego skojarzenia nie są czytelne, zwłaszcza że bohaterowie niezmiennie rozprawiają słowami Sofoklesa o losach starożytnego kraju, co powoduje dysonans.

„Króla Edypa” rozpoczyna bieganie aktorów z prawej strony sceny na lewą na tle fototapety ze sklepowymi półkami. Można to sobie tłumaczyć jako efekt stresu. Społeczność Teb dotknięta klęską naturalną próbuje za wszelką cenę zaopatrzyć się w podstawowe produkty, wzmagający się kryzys potęguje niepokój. Jednak scena trwa prawie kwadrans, powodując irytację widzów. Brakuje do niej nawiązania w przebiegu przedstawienia, pozostaje oderwanym znaczeniowo prologiem. Rychcik przenosi nas po niej do biura (stół konferencyjny, kilka stołków, długa tablica magnetyczna z zapiskami, dystrybutor wody i automat z przekąskami). Dość uboga scenografia Łukasza Błażejewskiego to kolejny niewykorzystany potencjał, ogrywa się tylko stół.

Tak jak i prolog, dłużył się i męczył oko film z przemową Grety Thunberg, odnoszącą się do zmian klimatycznych. Nie dało się wykorzystać zagłębiowskich aktorów, aby przygotować podobne wystąpienie? Tym bardziej, że Mirosława Żak w roli ślepej wróżbitki, była ucharakteryzowana na szwedzką aktywistkę. Inni aktorzy, ubrani w stroje biurowe, mówiący tekstem „Króla Edypa”, również nie zostali w pełni wykorzystani przez reżysera. Zespół Teatru Zagłębia to zgrana ekipa, która rzetelnie poprowadzona potrafi stworzyć arcydzieło, Rychcikowi niestety nie udało się wykrzesać z nich choć śladu dobrego aktorstwa.

Tytułowy Edyp (Michał Bałaga) jest szefem przedsiębiorstwa, dwoi się i troi, aby znaleźć osobę winną klęsk sprowadzonych na Teby. Jednocześnie, nie dostrzegając zagrożenia, raczy się wołowiną. W osobach doradców, Chóru i Kapłana reżyser obsadził Beatę Deutschman i Pawła Charytona. Towarzyszą władcy najczęściej, choć przez nadmiar postaci, które im reżyser powierzył, trudno czasem odszyfrować kim są w danej sytuacji. Kreon (Tomasz Kocuj) wydaje się osobą, która sprawdziła się najlepiej w przyjętej koncepcji. Dumny, pewny siebie, ociężały w gestach i posturze. Jego siostra Jokasta, żona i matka Edypa (Maria Bieńkowska), to kolejna postać poprowadzona z pominięciem potencjału aktorki, jest pomnikowa, bez wyrazu.

Przedstawienie Posłańca (Grzegorz Kwas) i dawnego pomocnika Lajosa (Wojciech Leśniak) jako górników jest próbą odczytania dzieła Sofoklesa przez pryzmat ekologii, ale to za mało, by przełożyć antyczny tekst na współczesną nutę. Przedstawieniu zrealizowanemu w Teatrze Zagłębia brakuje poza tym rytmu, jest monotonne, a smętnie obracające się wiatraki na suficie tylko podkreślają nudę.

Sofokles
„Król Edyp”
przekład: Antoni Libera
reżyseria i opracowanie tekstu: Radosław Rychcik
Teatr Zagłębia w Sosnowcu, premiera: 7 maja 2022
scenografia i kostiumy: Łukasz Błażejewski
muzyka: Michał Lis
choreografia: Jakub Lewandowski
video: Paweł Szymkowiak, Aleksander Joachimiak
występują: Maria Bieńkowska, Beata Deutschman, Mirosława Żak, Michał Bałaga, Paweł Charyton, Tomasz Kocuj, Grzegorz Kwas, Wojciech Leśniak

Nowa Siła Krytyczna

Udostępnij: