"Krótka rozmowa ze Śmiercią" Fot. Dawid Stube

Proszę Państwa, zapraszamy do Śmierci!

45. Opolskie Spotkania Teatralne „Klasyka Żywa” zgodnie z nazwą udowadniają, że klasyka pozostaje wciąż aktualna i rezonująca z rzeczywistością. Trafnym przykładem jest spektakl w reżyserii Marcina Libera „Krótka rozmowa ze Śmiercią” z Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Jarosław Murawski opracował scenariusz na podstawie tekstów sprzed pięciuset lat, jednak można by pomyśleć, że zostały napisane dziś. Są to „Krótka rozprawa między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem” Mikołaja Reja i „Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią” Mikołaja z Mierzyńca.

Pierwszy stanowi prolog, współcześnie ubrani rozmówcy siedzą w zdewastowanych kościelnych ławkach, choć równie dobrze może być to zapomniana poczekalnia. Z ich gestów można wyczytać, że nie spotkali się z powodu sympatii, ale pogrzebu wspólnego znajomego. Być może sytuację można interpretować jako oczekiwanie na śmierć, która czeka każdego z nas, niezależnie od statusu społecznego. Co ciekawe, treść ich rozmów nie została zmodyfikowana, mówią językiem Reja co ich poraża, trapi, różni i stanowi kość niezgody. Brzmi to wciąż aktualnie. Czyż nie są nam obce zachłanne przepychanki pomiędzy możnymi a klerem łasym na pieniądze? Czy zwykli ludzie muszą się temu przyglądać i próbować przeciwstawić, mając za argument jedynie słowo? Mimo, że w scenie brakuje dynamiki, stanowi dobry punkt wyjścia do rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią, a nawet jej kilkoma wcieleniami.

Senną atmosferę przełamuje pojawienie się Śmierci. Trzy kobiety z widocznymi strzępami mięśni i odsłoniętymi fragmentami kości, w upiętych kokach z potarganych włosów, zalotnie dosiadają się do mężczyzn, którzy zapraszają je do opętańczego tańca. W trakcie dołącza jeszcze jedna Śmierć, różniąca się od pozostałych tym, że makabryczne żniwo ma już za sobą, wiezie blade ciało na prosektoryjnym stole. Jest to nikt inny jak Mistrz Polikarp (Paweł Dobek), który z przerażeniem budzi się, opuszczając blady kokon, niczym wąż skórę, wykluwa się z powłok skórnych. Jest nagli, biały, z jego spojrzenia można wyczytać przerażenie. Dopiero po chwili dochodzi do niego, gdzie się znalazł i kim są kobiety. Śmierci początkowo mówią chóralnie, jednak z czasem dają się poznać jako zindywidualizowane postaci. Łączy je sprawowana funkcja i strach budzony w śmiertelnikach. Są szalone, w mgnieniu oka zmieniają nastrój, raz przeraźliwie krzyczą, po to żeby za moment z pietyzmem wyliczać ofiary. Brylują, w końcu to ich mroczne królestwo, któremu żaden śmiertelnik się nie oprze.

Polikarp zaczyna kokietować Śmierć, chce ją przekupić kołaczem z rodzynkami, przygotowanym z pomocą chętnych widzów. Marny jego trud, nie interesują ją żadne doczesne dobra, gardzi nimi. Mimo to Mistrz nie przestaje próbować, z początkowo przerażonego przemienia się w coraz bardziej pewnego siebie. Sytuacja przypomina film „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”, w którym starzec z biegiem lat młodnieje. Tutaj też mamy zaburzony cykl życia, spektakl rozpoczyna pogrzeb, po którym przychodzi spotkanie się ze Śmiercią, Polikarp coraz mniej się jej obawia, co jest odwrotnością życia – za młodu w ogóle się o niej nie myśli, by z wiekiem odczuwać przed nią lęk. Dopełnienie stanowi scena prezentująca odnalezione w 2017 roku przez profesora Wiesława Wydrę drukowane wydanie oryginału. Poemat jest w nim uzupełniony o fragment dialogu Śmierci z Kmotrem (w tej roli również Paweł Dobek), który uratował ją z opresji ugrzęźnięcia w bagnie. Zaproszona na chrzciny, gdzie wśród gości można dostrzec trzech bohaterów prologu, dokonuje tam żniw. Pokazuje to doskonale, że niezależnie od wieku, śmierć może nadejść zawsze.

Liber utrzymał spektakl w punkowo-rockowym stylu. Rytm i rockowe brzmienia zapewnia zespół Nagrobki, którego autorskie piosenki, oscylujące wokół tematyki funeralnej, wzbogaciły klasyczne teksty. Wszystko na scenie gra, wykonawcy i widzowie dobrze się bawią formą zaproponowaną przez reżysera. Udało mu się zachować balans pomiędzy trudnym, ciężkim tematem śmierci a szalona choreografią duetu Hashimotowiksa, koncertową senografią Mirka Kaczmarka i kostiumami Grupy MIXER.

„Krótką rozmowę ze Śmiercią” wieńczy taniec śmierci, złożony nie tylko z zespołu gnieźnieńskiego teatru, ale i widzów ochoczo dołączających do wężyka. Jest przy tym sporo śmiechu, choć nie każdy staje do maskarady wyglądającej jak te na średniowiecznych rycinach.

„Krótka rozmowa ze Śmiercią”
na podstawie „Rozmowy Mistrza Polikarpa ze Śmiercią” Mikołaja z Mierzyńca oraz „Krótkiej rozprawy między trzema osobami: Panem, Wójtem a Plebanem” Mikołaja Reja
Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, premiera 18 stycznia 2020, pokaz na 45. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa”, 14 września 2021
reżyseria: Marcin Liber

Nowa Siła Krytyczna

Udostępnij: