Wszyscy jesteśmy dziwni

Droga osobo, zawsze bądź sobą

Przyjemnie jest obserwować ewolucję języka, niezależnie od tego, kto się nim posługuje. Ta mająca ciągły charakter zmiana ostatnimi czasy sprawiła, że feminatywy weszły na stałe do mowy potocznej. Mało kogo, chyba, dziwi określenie psycholożka, polityczka, czy krytyczka, co uważam za zjawisko w pełni słuszne i konieczne. Świat nieugiętego patriarchatu już dostatecznie długo trzymał się niewzruszony, nastał czas otwartości, nie tylko językowej, na szczęście. Z ciekawością zauważam, że popularnym staje się używanie neuratywnych form osobowych. Nie jest to tylko obecne w slangu osób niebinarnych, ale i oficjalnych komunikatach niektórych instytucji. Jeszcze długa droga w ewolucji języka, znam stanie się w pełni demokratyczny i tolerancyjny dla każdej osoby, jednak pierwsze jaskółki cieszą i oczy, i serce.

Spektakl w reżyserii Olgi Ciężkowskiej „Wszyscy jesteśmy dziwni” porusza problem tożsamości, przynależności do płci i samookreślania się, stawiania siebie w kontrze do świata. Przedstawienie Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi zostało przygotowane w ramach projektu „Nowy i Młodzi” realizowanego wraz z Akademią Sztuk Teatralnych w Krakowie oraz Akademią Sztuk Pięknych w Łodzi. Daje on szansę młodym twórcom na pierwsze realizacje na profesjonalnej scenie.

Historia umieszczona w realiach Stanów Zjednoczonych nie jest nam obca, odnosi się bowiem do uprzedzeń spowodowanych czyimś wyglądem, orientacją, posiadanym kapitałem, czy wykonywanym zajęciem. Dramaturżka Anna Mazurek wzięła na warsztat reportaż Karoliny Sulej „Wszyscy jesteśmy dziwni. Opowieści z Coney Island” opisujący mieszkańców dzielnicy Nowego Jorku, którzy sami nazywają się dziwakami i odmieńcami. Żyją w specyficznym rezerwacie, gdzie czują się wolni, w bezpiecznym oddaleniu od gonitwy ludzi ubranych w garnitury, z nieskazitelnie wyprasowanymi kołnierzykami i aktówkami pełnymi spraw do załatwienia na wczoraj. Coney Island jest dla nich ziemią obiecaną, choć nie jest obca od trosk i przyziemnych spraw, jak kolosalnie wysoki koszt ogrzewania w zimie, oszczędzanie na wygodach, czy poszukiwanie sedna istnienia. Niczym surowa matka daje schronienie. Niegdyś przez rdzennych mieszkańców uważana za magiczną, dziś pozwala odnaleźć magię w ludzkiej odmienności.

Spektakl Ciężkowskiej przypomina program podrzędnego kabaretu, za scenę służy kilka skrzynek po coli, stroje są zbieraniną szmatek z lumpeksu, a aktorzy sobą, nie kryją nałogów, przekonań i cielesności, często odległej od kanonów piękna. Organiczność przedstawienia sprawia, że od wejścia na widownię ma się wrażenie, że to nie aktorzy Nowego, a realne postaci. Tym towarzystwem chce kierować Dick Zigun (Sławomir Sulej), to jedyny mężczyzna, do tego biały i heteroseksualny. Wraz z trupą planuje wystawić sztukę własnego autorstwa o absurdalnej historii zaginięcia mózgu prezydenta Richarda Nixona, odnalezionego w spiżarni Donalda Trumpa. Jednak tu jego patriarchalna siła słabnie, choć nie jest tego świadom.

Paulina Walendziak pełni rolę mistrza (mistrzyni) ceremonii w spektaklu. Koncentruje uwagę widzów, dopełnia scenki rodzajowe z przedstawienia Ziguna piosenkami Anny Mazurek i Mai Luxenburg. Co najważniejsze, nie zwraca się do publiczności słowami „Szanowni Państwo”, czy „Szanowne Panie i Panowie”, tylko „Szanowne Osoby”. Za pierwszym razem nie zwraca to uwagi, ale powtarzane każdorazowo, wprowadza atmosferę równości – nieważne kim jesteśmy, skąd przychodzimy, kogo i jak kochamy, istotne jest to, że przyszliśmy i poświęcamy czas na oglądanie widowiska.

Przedstawienie wywiedzione jest z amerykańskiej popkultury. Można w nim zobaczyć burleskę, człapiące zombiaki, stand-up. Monolog Katarzyny Żuk jako Nati Patchworkowej Dziewczyny to nie tylko przejmująca historia o dorastaniu z przekonaniem, że nie powinno się przeżyć kolejnego dnia, ale też motywacja do wytrwania w dążeniu do celu. Bohaterka, latynoska, urodziła się z zespołem pasm owodniowych, co było powodem licznych defektów ciała i częstych operacji. Znalazła oparcie w ojcu, przygodnym kochanku matki, który kierował uwagę dorastającej Nati w stronę nauki. Jako jedyna z Coney Island posiada wyższe wykształcenie, ale i tak miała trudności ze znalezieniem pracy – z powodu wyglądu. To cyrk i uczestnictwo we freak show wyzwoliły ją z uprzedzeń. Mimo że znalazła pracę w zawodzie, nie zrezygnowała z przebywania wśród swoich.

„Wszyscy jesteśmy dziwni” Olgi Ciężkowskiej pokazuje, że u każdego można odnaleźć coś, co może nosić znamię dziwactwa – fragment ciała, czy skrywane zachowanie. Dzięki tym szczegółom świat staje się piękniejszy, a każdy napotkany człowiek nieodkrytym kosmosem, wartym poznania. Lepiej być niedoskonałym, ale sobą niż kolejną z rzędu tandetną podróbką.


Karolina Sulej
„Wszyscy jesteśmy dziwni”
adaptacja i dramaturgia: Anna Mazurek
reżyseria: Olga Ciężkowska
Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi, Mała Scena, prapremiera 3 grudnia 2021
scenografia, kostiumy, multimedia: Gabriela Porada
występują: Barbara Dembińska, Magdalena Kaszewska, Paulina Walendziak, Katarzyna Żuk, Sławomir Sulej

Nowa Siła Krytyczna

Udostępnij: