Reżyserka zaproponowała otwartą formułę przedstawienia, ciężko doszukać się w nim zawiązania akcji, kulminacji i oznak zmierzania ku zakończeniu. Spektakl zbliżony jest do próby, niektóre sceny można zobaczyć po wielokroć, zmienia się ich porządek, a co za tym idzie znaczenie i sens. Aktorzy ćwiczą pozy, stając na kubikach i udając rzeźby – dążą do ideału. Tylko czym on jest? Być może to sam fakt tworzenia i zmierzania do perfekcji?
Pałyga miesza style, czerpie z klasyków dramaturgii (Witolda Gombrowicza, Stanisława Wyspiańskiego czy Nikołaja Gogola), tworzy język pełen zmiennej dynamiki, jego rozważania oscylują wokół zadanego w tytule pytania. Jest ono przekorne, bowiem skłania widza do dyskusji z samym sobą i odpowiedzi na pytanie, za kogo się uważam?
Nie obce jest mi zastanawianie się nad podobnie sformułowanymi pytaniami. Jako uczestnik prowadzonej przez Artura Pałygę Szkoły Pisania Sztuk Teatralnych przy Teatrze Śląskim, często muszę się określić, czy to, co zaproponowałem ma sens, czy jest wartościowe i w jakim kierunku mam zmierzać. Zbliżona sytuacja jest w przedstawieniu Augustynowicz, nie podaje ono gotowej recepty, skłania do dyskusji, zatrzymania się i zastanowienia.
Scenografia to: czarne kostki, postumenty dla rzeźb (aktorzy przybierają na nich pozy), drążek do ćwiczeń baletowych oraz puste ramy na ścianach. Oświetlenie często sprawia wrażenie roboczego. Ascetyzm dekoracji Marka Brauna jest uzasadniony, stanowi „tylko” tło dla słowa. Widz może skupić się na pytaniu o sens istnienia artysty.
Najmocniej wybrzmiewa odpowiedź: „Wśród zwierząt stadnych osobniki podkopujące hierarchię oraz zasady funkcjonowania stada, są odrzucane bądź też zabijane. W społeczeństwach ludzkich osobniki takie nazwaliśmy artystami, nadając im szczególny status oraz nakazując pozostałym członkom społeczeństwa dzielić się z nimi wypracowanymi dobrami”. To definicja człowieczeństwa. W naturze istoty wprowadzające niepokój, burzące panujący porządek są likwidowane, a ludzie podziwiają takie osoby. Oczywiście, ile par oczu, tyle odnalezionych cząstek artysty w sobie i odczytania ich znaczeń. Każdemu zdarza się powątpiewać w to, co ogół przyjmuje za normę. Czy można zatem wywnioskować, że każdy jest artystą, tylko nie zawsze świadomym? A nie jest nim tylko osoba tworząca sztukę, myśląca o świecie we własny sposób?
Postać Wiesława Lange, która stała się punktem wyjścia do rozważań o byciu artystą, pojawia się symbolicznie. Surrealizm, który był jego marką jest wszechobecny w dramaturgii Pałygi i w interpretacji Anny Augustynowicz za sprawą otwartej formuły narracji i inscenizacji, wiążącego się z tym szerokiego pola do interpretacji. Znaczące jest miejsce, w którym grane jest przedstawienie – Scena w Malarni była przez lata pracownią Wiesława Lange.
—
Czy Pan się uważa za artystę?
reż. Anna Augustynowicz
Autor sztuki:
Artur Pałyga
Scenografia:
Marek Braun
Muzyka:
Jacek Wierzchowski
Kostiumy
Marek Braun
Ruch sceniczny
Zbigniew Szymczyk
Asystent reżyserki
Marcin Całka
Obsada:
Alina Chechelska
Ewa Kutynia
Wiesław Sławik
Marcin Szaforz
Zbigniew Szymczyk
Andrzej Warcaba
Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego